sobota, 15 lipca 2017

SŁOWACKI RAJ

SŁOWACKI RAJ



Większość bambetli zapakowane już wczoraj, więc dziś tylko pakujemy do samochodu jedzenie i zaraz o poranku ruszamy w kierunku granicy w Mniszku nad Popradem. Po drodze uzupełniamy jeszcze prowiant i około 11 meldujemy się na campingu w Podlesoku. Dziewczyny zadeklarowały rozbicie namiotu, a ja zająłem się szykowaniem śniadania. Poszło sprawnie i już o 12.30 jesteśmy gotowi ruszyć na szlak.

(relacja pochodzi z dwóch wyjazdów z 2002 i 2007 roku i została jedynie lekko edytowana stąd niektóre rzeczy się zdezaktualizowały – np. korona słowacka została zastąpiona przez euro w 2009 roku, a pierwsze zdjęcia wykonane naszym pierwszym cyfrowym aparatem Olympusem C-3020 o zawrotnej dziś rozdzielczości 3,2M na który wydaliśmy wtedy majątek).



    Trasa nr 1 - VELKY SOKOL


PILA-->(ziel. 0,30h)-->SOOKOL(620m)-->(ż. 2,30h)-->GLACKA CESTA-->(czerw. 0,50h)-->MALA POLANA(950m)-->(czerw. 1h)-->OGURCIAK(868m)-->(ż. 0,30)-->PILA


Wyjście zaplanowaliśmy z Sokola i dlatego podjeżdżamy kilka kilometrów samochodem. Na miejscu okazuje się, że droga którą jechaliśmy jest od wiosny zamknięta. Aby uniknąć "pokuty" musimy wycofać się i zaparkować w miejscowości Pila. Zostawiliśmy samochód na prywatnej łące za skromne 50 koron i nareszcie mogliśmy wejść na właściwy szlak.




Początkowo idziemy wąską ścieżką obok potoku Sokol. Po około 1,5km jest niewielkie rozlewisko i potok nagle znika. Idziemy wzdłuż, a czasem korytem wyschniętego potoku cały czas żółtym szlakiem. Po kolejnym kilometrze potok pojawił się tak nagle jak przedtem zniknął. Wchodzimy do wąwozu Velky Sokol. Ścieżka coraz bardziej się zwęża. Raz za razem ślizgamy się po mokrych kamieniach i pokonujemy powalone drzewa. Miejscami jest tak wąsko, że przejście jest możliwe dzięki położonym drewnianym kładkom. Po obu stronach mamy wysokie ściany. Dochodzimy do kamiennych wrót i przed nami Velky Vodopad, którego woda opada z wysokości 11 metrów wśród skał. 




Aby go pokonać wspinamy się po przytwierdzonych do ścian metalowych drabinkach. Po przejściu tej przeszkody znów idziemy skalnym korytarzem do kolejnego mniejszego 7 metrowego wodospadu.
I znów wspinamy się po drabinkach i pokonujemy kolejne powalone drzewa. Iście tolkienowskie klimaty. Ale wychodzimy z kamiennego jaru. Teraz ścieżka pnie się ostrzej w górę pośród pięknego bukowego lasu. Żółtym szlakiem przez Rothową roklinę docieramy do Glackiej Cesty. Tu kończy się żółty szlak i skręcamy w lewo na czerwony.




Po słonecznym poranku się zachmurzyło. Czyżby miała się powtórzyć historia z poprzedniego pobytu? I niestety, gdy dochodzimy do krzyżówki ze szlakiem zielonym zaczyna solidnie padać. Nie ma rady, trzeba wyciągnąć kurtki. Idziemy w deszczu prawie godzinę. Na szczęście przez las, więc nie jest to tak bardzo uciążliwe. Na Malej polanie szlak skręca gwałtownie na zachód. Teraz już rozpoczyna się zejście w dół, przestaje także padać deszcz. Za Ogurciakiem znów wchodzimy na żółty szlak i nim schodzimy do Pily. Na dole wita nas znów piękne słoneczko.



    Trasa nr 2 - STREDNE PIECKY

PODLESOK-->(ZIEL. 1h)-->PILA-->(żółty. 2h)-->SUCHA BELA(950m)-->(żółty. 0,25h)-->POD VTACIM HRBOM(920m)-->(czer. 0,35h)-->KLASTORISKO-->(zółty 0,30h)-->PRIELOM HORNADU-->(nieb. 1,15h)-->HRDLO HORNADU-->(żółty 0,20h)-->PODLESOK

Planowanie tras w Słowackim Raju nie należy do najłatwiejszych. Większość szlaków jest jednokierunkowa, a punkty wyjścia ograniczone i trudno dostępne przez słabą komunikację. Dojeżdżanie własnym samochodem z kolei wymusza zejście do tego samego miejsca, z którego się wyrusza, co jest równoznaczne ze znacznym wydłużeniem trasy. Czas przejść na mapach słowackich są wyznaczone na styk i jeżeli wystąpią utrudnienia w postaci np. opadów trudno się wyrobić w zaplanowanym czasie. Za utrudnienie też trzeba uznać sporą liczbę turystów i tworzące się kolejki przy niektórych przejściach.




W dniu dzisiejszym ruszamy pieszo spod bramy campingu zielonym szlakiem wzdłuż potoku Velka Biala Voda do miejsca, w którym zakończyliśmy wędrówkę w dniu wczorajszym. Po wykupieniu wstupenek w cenie 40 koron od łebka wchodzimy na żółty szlak na Stredne Piecky. Znów wędrujemy wyschniętym korytem potoku i jak się okazuję wcale nie wyschniętym gdyż woda płynęła, ale pod kamieniami. W efekcie pojawiała się i znikała. Jak to w raju wędrujemy jego korytem, aż natrafiamy na skalna przeszkodę, którym jest Velky Vodopad (13 metrów). Aby pokonać ją musimy się wspiąć po stromych drabinkach. Zrobiło się bardzo wąsko i maszerujemy po rozstawionych kładkach. Wkrótce znów musimy się wspinać po licznych drabinkach, aby pokonać kolejny Terasowy Vodopad (8 metrów), którego wody spadają przez kilka skalnych półek.






Przeszkody Piecków mamy już za sobą i idziemy teraz wygodną leśną drogą, którą dochodzimy do krzyżówki szlaków na Suchej Beli. Znów dokoła rozlegają się grzmoty. Czyżby kolejny raz miało nas zmoczyć? Póki, co słonce świeci, więc gromami się niewiele przejmujemy. Dochodzimy do szlaku czerwonego, którym dochodzimy do Klastoriska, gdzie przy schronisku planujemy dłuższy postój. Zamawiamy piwo i robimy kanapki, a znad pobliskich Tatr nadchodzą coraz cięższe chmury. Ledwo kończymy posiłek, gdy zaczyna kapać i ledwo weszliśmy pod dach schroniska, gdy zaczęło lać jak z cebra. Nasz postój z konieczności się przedłuża, a do schroniska wpadają kolejni przemoczeni turyści.
Tradycyjnie już burza nie trwa długo i gdy tylko przestaje lać ruszamy w dół żółtym szlakiem. Ulewny deszcz zrobił swoje. Zrobiło ślisko i błotniście. Na wyślizganych kamieniach ciężko utrzymać równowagę, i w rezultacie schodzimy dłużej niż wyznaczone 30 minut. Ześlizgnęliśmy się w końcu o mało nie wpadając do Hornadu. Jesteśmy w połowie mniej więcej Przełomu Hornadu
Przełom Hornadu to około 16 kilometrowy odcinek rzeki Hornad od ujścia Velkiej Bialej Vody do Smizan. Rzeka utworzyła tu kaniony, których wysokość dochodzi do 300 metrów.



Przejście przełomem nie byłoby możliwe gdyby nie rozwieszone na skałach ławki. Pierwsze z nich rozwieszono w 1960 roku, a obecnie zainstalowanych jest 7 metalowych mostków i podestów, rozwieszono 320 metrów łańcuchów i 70 metrów drewnianych podestów. Na szczęście znów wyszło słońce. Błoto jednak zostało. Przełomem wzdłuż rzeki, a często nad nią po przymocowanych do skał podestach wracamy na camping. Przejście wysoko nad nurtem jest emocjonujące i przejście całego przełomu gorąco polecam.
Na campingu po zasłużonej kąpieli spożywamy domowy obiadek prosto ze słoika. Zabłocone buty muszą poczekać do jutra.


    Trasa nr 3 - SUCHA BELA

PODLESOK(570m-->ziel. 2h-->SUCHA BELA VRCHOL(959m)-->ż.0,25h-->VTACIM HRBOM(919m)-->czerw.0,35h-->KLASTORISKO-->ż.0,45h-->NAD PODLESOKIEM-->czerw. 0,20h-->PODLESOK

Zanim wyruszymy na dzisiejszą wędrówkę kilka słów o campingu, na którym zamieszkaliśmy i rozbiliśmy swój namiot czyli o autocampingu w Podlesoku. To olbrzymi camping o dość podłej infrastrukturze i standardzie z poprzedniej epoki, ale za to o przystępnych cenach i w dodatku zgodnych z tym, co umieszczają na stronie internetowej. My za 3 osoby, namiot i samochód zapłaciliśmy 300 korona za dobę. Przy kampingu jest sklep z podstawowymi artykułami oraz kilka knajpek i barów, w których oprócz piwa można nieźle i niedrogo zjeść zarówno na obiad jak i na słodko. Ci, co nie lubią namiotów mogą wynająć niewielki domek, wybrać niedaleki hotel, lub poszukać kwatery w pobliskich Hrabusicach lub Betlanovcach. W tej opcji trzeba się będzie jednak liczyć z dodatkową wędrówką.



W dniu dzisiejszym rozpoczynamy trasę tuż za płotem. Opłacamy wstupenki i wkraczamy do wąwozu Suchej Beli zielonym szlakiem. Szlak ten jest chyba najatrakcyjniejszym, bo najbardziej urozmaiconym w Słowackim raju. Niestety też bardzo tłumnie odwiedzanym.

Sucha Bela to jeden z najciekawszych rajskich wąwozów. Potok, który go wyżłobił rozdzielił masywy Vtácieho hrbu i Rumanovej, a swoje źródło bierze w północnej stronie płaskowyżu Glac. Pierwszy szlak wytyczono i urządzono w roku 1908. Ostatecznie, łącznie z doliną Misových vodopádov, członkowie Górskiej Służby udostępnili do zwiedzania w 1957 r. Na szlaku do pokonania jest aż siedem wodospadów. Kolejno: Misové vodopády, Roklina Misových vodopádov, Roklina, Okienkový vodopád, Korytový vodopád, Bočný vodopád, Kaskáda.



Dzisiejsza trasa ma być krótka, więc bez pośpiechu zagłębiamy się w dolinę. Staramy się tak dobierać tempo, aby uniknąć tłumów. Głęboki skalny jar zaczyna się tuż po wkroczeniu do doliny. Odczuwa się przyjemny chłód bijący od ciągle wilgotnych skał. Lato suche, więc możemy wędrować nie korzystając z rozłożonych pomostów bezpośrednio nad korytem. Po niespełna dwóch kilometrach docieramy do pierwszego wodospadu, który zapewne od kilku skalnych progów przypominających miski nazwano Misowym vodopadem. Woda dopływa do niego skalnym jarem zwanym Rokliną Misowych vodopadov. Wąskim przejściem między skałami wkrótce dochodzimy do następnego wodospadu, Okienkovego. 



Z trudem przeciskam się z plecakiem pomiędzy ścianami. Z lewej strony mijamy wyżłobione w skale okno. Po chwili przechodzimy przez kolejne okno skalne. Kolejny wodospad korytkowy pokonujemy jak poprzednie po drabinkach i drewnianych kładkach. Gdy mijamy ostatni wodospad wkraczamy na wygodną, lekko pochyłą leśną ścieżkę, którą dochodzimy do wiaty na Suchej Beli vrchol. Dziś zgodnie z harmonogramem burza zaczęła się około południa i znów wędrujemy w deszczu aż do Klastoriska najpierw żółtym, a potem czerwonym szlakiem. Deszcz nie bardzo uciążliwy i nie przeszkadza w wędrówce. Po obiedzie w schronisku obejrzeliśmy ruiny klasztoru kartuzjańskiego z przełomu XIII i XIV wieku. 



Do Podlesoka zeszliśmy żółtym szlakiem do punktu, w którym łączy się on z czerwonym a potem krótkie, ale bardzo strome i śliskie zejście do punktu wyjścia.




    Trasa nr 4 - SOKOLIA DOLINA

PODLESOK-->(nieb. 0,20h)-->HRDLO HORNADU-->(ziel. 1,15h)-->KLASTORISKO
-->(ż. 0,50h)-->USTIE KYSELA-->(ziel. 0,30h)-->SOKOLIA DOLINA-USTIE(568m)-->(ż. 0,30)-->ZAVOJOVY VODOPAD-->SOKOLIA DOLINA VRCHOL-->(ziel. 0,10h)-->POLOVNICKA CHATA-->(ż. 0,30h)-->GLAC MALA POLANA-->(nieb. 0,15h)-->SUCHA BELA VRCHOL-->(droga pod Rumanową)-->PODLESOK

Deszcz dzisiaj nas zaskoczył może nie, dlatego, że spadł, bo padało przecież codziennie, ale dlatego, że obudził nas już o szóstej rano. I padało znacznie mocniej niż dotychczas. W pewnym momencie zaczęliśmy się obawiać, gdyż nasz nie młody namiot zaczął powoli przeciekać. Liczyliśmy się tym i jak tylko kropel na suficie zrobiło się zbyt wiele rozpięliśmy nad namiotem brezentową płachtę, dopompowaliśmy powietrze do materaca (ostatecznie wylądował na śmietniku) i ponieważ nadal lało spokojnie jeszcze ułożyliśmy się do snu. Deszcz padał do 9 i podczas śniadania z obawami patrzyliśmy w niebo. Zdecydowaliśmy się jednak wyruszyć i to była słuszna decyzja, bo wkrótce się wypogodziło i do wieczora słońca nie brakowało. 



Mogliśmy za to liczyć, że szlaki będą luźniejsze. Pierwszym celem dla odmiany jest dziś Klastorisko, wybieramy, więc najkrótszą dogodną drogę, czyli zielony szlak z Hrdla Hornadu. Do tego miejsca trzeba dojść szlakiem niebieskim z Podlesoka. Tuż za nowo powstałą restauracją Ranczo (nie polecam) odchodzimy od szlaku i asfaltową drogą obok osiedla domków letniskowych dochodzimy do szlaku zielonego skracając sobie drogę o dobre pół godziny. W niespełna godzinę jesteśmy na górze.
Nadal jest pochmurna, ale słońce coraz śmielej wygląda zza chmur. Spod schroniska wybieramy żółty szlak i bardzo stromym zejściem trzymając się rozpiętych łańcuchów schodzimy na sam dół, tyle, że po drugiej stronie masywu Vtácieho hrbu do płynącej około 300 merów niżej rzeki Biely potok i wpadającego do niej potoku Kysel. Idziemy teraz w górę rzeki. Miało być około pół godziny, ale napotkane na drodze grzyby gwiazdosze i gałęziaki zatrzymały nas na dłużej. Zrobiliśmy za to kilka fajnych fotek. Zielonym szlakiem dochodzimy do ujścia Sokoliej doliny.





Początkowo poruszamy się wygodną i szeroką ścieżką pośród drzew, żółtym szlakiem. Po niespełna pół godziny ścieżka zaczyna się mocniej piąć pod górę. Po lewej stronie pojawiają się wysokie skalne ściany. Z boku mijamy niewielki wodospad zwany bocznym. Szlak skręca gwałtownie i po krótkiej wspinaczce ścieżka kończy się przed wielometrowymi ścianami. Dalsza wędrówka możliwa jest jedynie po wysokiej drabinie, na dodatek dla wzmocnienia efektu nieprzylegającej bezpośrednio do ściany. Niejednemu zadrżały kolana podczas wspinaczki. Pierwsza drabinka prowadzi do niewielkiego pomostu nad wodospadem Zavojovy. Potem kolejna drabinka i kolejny pomost i znów drabinka i znów pomost. I tak wiele razy. W połowie wysokości tego najwyższego w raju wodospadu bolą ręce i nogi od pokonywanie kolejnych stopni, które zdają się nie mieć końca. Było nie było mamy do pokonania 70-metrową wysokość. Po pokonaniu ostanie drabinki po krótkim oddechu musimy pokonać jeszcze niewielki wodospad Vyśny i wychodzimy ponownie na leśną ścieżkę, którą już bez większych utrudnień docieramy do szlaku zielonego, gdzie kończy się Sokolia dolina. 





Tak na marginesie to udało się nam przejść całą dolinę w nieco ponad godzinę, czyli znacznie krócej niż podają to drogowskazy co na Słowacji raczej rzadkość.
Na powalonym pieńku posilamy się i po krótkim odpoczynku ruszamy dalej najpierw zielonym, a potem żółtym szlakiem do niebieskiego na Glac Mala Polana. Niebieskim docieramy do znanego nam już doskonale deszczochronu na Suchej Beli wrchol. Tu postanawiamy za eksperymentować i w dół ruszamy bez szlaku asfaltową drogą po lewej stronie doliny Suchej Beli wiodącą pomiędzy nią a Rumanową. Wprawdzie maszerowanie asfaltową drogą nie jest przyjemne, ale zejście nią pozwala znacznie zaoszczędzić czas. Droga wychodzi wprost na mostek w Podlesoku tuż nad campingiem.


    Trasa nr 5 - KYSEL

PODLESOK-->(cz. 0,35h)-->NAD PODLESOKIEM-->(ż. 0,45h)-->KLASTORISKO
-->(nieb. 0,25h)-->KYSEL-->(ż. 0,25h)-->OBROVSKY VODOPAD
-->(ziel.1,15h)--> BISKUPSKIE CHYŻKI-->(ż. 0,30)-->GLAC MALA POLANA
-->(nieb. 0,15)-->SUCHA BELA-->(ż. 0,25h)-->VTACIM HRBOM-->(cz. 1.05h)--> PODLESOK


Pragnę zaproponować jeszcze jedna trasę, która kończy naszą przygodę ze Słowackim Rajem. Ponownie udajemy się na Klastorisko, tym razem w odwrotnym kierunku najpierw czerwonym, a potem żółtym szlakiem. Razem około 1,5 godziny. Ci, którzy nie maja ochoty na kolejne odwiedziny w schronisku niedaleko przed nim mogą skręcić na szlak niebieski. 




My tradycyjnie zaglądamy na małe jasne. W Rokline (dolinę) Kysel wkraczamy dość wygodną ścieżką, niebieskim szlakiem. Teren ten wchodzi w skład narodowego rezerwatu przyrody Kysel, a pierwszego przejścia Cieśniawą dokonano 25 sierpnia 1907. Część rezerwatu od ujścia do Wodospadu Olbrzymiego (Obrovský vodopád) jest zamknięta od wielkiego pożaru w Cieśniawie w roku 1976.

Niewielki udostępniony górny fragment oznaczony żółtym szlakiem wart jest odwiedzenia. Niemal całość przechodzimy niezwykle wąskim kanionem po rozwieszonych podestach. Na drodze mamy drugi, co wielkości wodospad w raju Obrovsky vodopad, którego uroki możemy podziwiać z przechodzącego nad nim mostku. 
Niestety zaczyna padać. Chwilę chowamy się pod skalną półką, ale zaraz ruszamy. Po niespełna pół godzinie wracamy na szlak niebieski. Tuż za kolejnym fajnym vodospadem Karoliny'ego (Karolínyho vodopád) szlak rozdziela się na Mały Kysel( niebieski) i Velky Kysel(zielony). Wybieramy zielony i niedługo bardzo tego żałujemy. Nie jesteśmy jeszcze w połowie jak zaczyna solidnie lać. Niewiele już zwracamy uwagi na atrakcję doliny i marzymy tylko, aby już ją opuścić. Po drodze mijamy trzy wodospady: Pawlasov (Pawlasa), Ochrancov prírody (Obrońców Przyrody) oraz dwuczęściowy v Bariére. 





Gdy opuszczamy ponurą dziś dolinę solidnie zmoknięci burza na górze szaleje przechodząc nad nami kilkakrotnie. Schodząc w dół droga płynie potok. Nie zwracamy już uwagi na nic. Buty tego dnia całkowicie przemoczone, schły tydzień. Jeszcze tego samego dnia wracamy do domu, (co jak się okazało było słuszną decyzją ponieważ za dwa dni camping został odcięty od świata, a woda która nas wtedy zalała była wstępem do wielkiej powodzi określanej później jako powódź stulecia). Czy wybierzemy się po raz trzeci, ryzykując kolejne przemoknięcie?


Brak komentarzy: